Najczęściej czytane


Notice: Trying to get property of non-object in /plugins/system/modulesanywhere.php on line 149

Notice: Undefined variable: gd_support in /plugins/content/jwsig.php on line 83

Obozowe co nieco :) Relacja z obozu tanecznego UDZ w Ustroniu


Nikomu nie chciało się wracać. Tak, tak. I te łzy na parkingu, kiedy każdy musiał odejść w swoją stronę. To co wspólnie przeżyli przez te 10 dni, sprawiło, że stali się sobie bardzo bliscy. Prawdziwa Udezetowa Rodzina :)
A było to tak.

 

Zbiórka na parkingu pod szkołą o 7:00. Poprzednia noc spędzona na pakowaniu i nieprzespana z wrażenia. Agnieszka biega z listą i odczytuje nazwiska. Wszyscy już są? Tak? Kogo nie ma? Kamila? Nie odbiera?
Hmmm. Pewnie nie mógł dopiąć torby, albo zaciął mu się zamek w drzwiach. Przecież… chyba nie zaspał? :P

Po 8:00 autokar wreszcie ruszył z żądną tanecznej wiedzy ekipą. Droga minęła spokojnie, wszyscy poznawali się i zawiązywali nowe znajomości.
Po długiej podróży, każdy z radością ciągnął stukilogramowe torby pod górkę, żeby dostać się do hotelu. Autokar niestety nie wszędzie może dojechać :)
Pierwszy obiad, rozdzielanie pokoi. Ale na tanecznym obozie UDZ nie ma leniuchowania :)

Już pierwszego dnia Kamil poprowadził ostre zajęcia, które były tylko małą zapowiedzią tego co działo się później...

 

I tutaj Kochani miejsce dla Was. Napiszcie w komentarzach jak minął Wam obóz i co ciekawego się wydarzyło. Opublikujemy wszystkie napisane przez Was historie i wspomnienia :).

 

Poniżej kilka słów od Maksa:

Moje wrażenia poobozowe .... ? ta od czego by zacząć

Miałem najmniej czasu na zintegrowanie się z ludźmi, ale zdecydowanie dużo czasu na tyranie i męczenie na treningach. Jednak tęsknię za wspólnie spędzonymi chwilami z wesołą gromadą obozową.

Już od pierwszego dnia pomimo wolnego czasu na treningu miałem 100% frekwencji. Na obozie było sporo kontuzjowanych osób, które mimo problemów ze stawami dawało sobie świetnie radę, wielki szacun dla tych ludzi.

Był to obóz dla kursantów, osób związanych amatorsko z tańcem, a śmiało mogę powiedzieć, że bardziej przypominał obóz dla profesjonalnych tancerzy. W dużej mierze to zasługa instruktorów, Agnieszki, Pa'ti, Kamila i chyba moja też :P

Ponieważ ja przyjechałem później chciałem ze wszystkimi podzielić się, czymś nowym czego jeszcze nie mieli, a treningi były mordercze. Jestem zachwycony pracowitością i kreatywnością kursantów. Dziękuję wszystkim za ciężką pracę i za wszystkie wspólne wygłupy.

Efekty owej pracy mam nadzieję podziwiać na treningach w UDZ. Cieszę się, że mogłem uczyć na tym obozie i spędzać czas z tak wspaniałymi ludźmi. Liczę, że w przyszłym roku będzie kolejny obóz szkoleniowy, równie udany, a może nawet lepszy.

Pozdrawiam Maks

 

I trochę więcej ( :D ) słów od Pa'ti:

Być może zabrzmi to trochę zbyt wzniośle, jeśli napiszę, że ten obóz to było dla mnie niesamowite przeżycie, ale wiem, że osoby, które tam były to zrozumieją... :)

Na początku obawiałam się jak to się wszystko ułoży, czy ludzie, których na pierwszy rzut oka tak wiele różni stworzą fajną, spójną obozową grupę. Bo do Ustronia pojechały zarówno osoby z dużym tanecznym doświadczeniem, jak i tańczące od bardzo niedawna, mieliśmy osoby z różnych stron Polski (i nie tylko, ha!:) i w różnym wieku. I najwspanialsze jest to, że z ręką na sercu mogę stwierdzić, że nam wszystkim udało się stworzyć razem coś pięknego!

Od samego przyjazdu energia była świetna i utrzymywała się na takim fajnym poziomie przez cały wyjazd, mimo chwil zmęczenia, zwątpienia czy drobnych kontuzji. Dla mnie najważniejsze było to z jaką pasją ludzie podchodzili do treningów, nawet tych z samego rana... ;) Zresztą nasz entuzjazm był chyba zaraźliwy, bo nawet chłopaki z obozu piłkarskiego mieszkający w tym samym ośrodku tak bardzo wkręcili się w to co robimy, że zaczęli przychodzić na nasze treningi kosztem swoich własnych ;) i dzielnie walczyli z chorełkami Kamila :)

Osobiście jestem strasznie szczęśliwa, że mogłam w Ustroniu wszystkich "męczyć" tak skrajnie różnymi stylami tańca, że udało nam się od pełnych "zadziora" reggaetonowych klimatów przejść przez salsę hip-hop, przez high heelsową improwizację, a skończyć, jak to określił Maks, na "jazzowo-modernowo-współczesowej" chorełce z hip-hopem :) To wszystko dzięki temu, ze byliście tak otwarci na moje dzikie pomysły i dawaliście mi mnóstwo siły, żeby to wszystko z Wami robić :)

Dlatego dziękuję przede wszystkim Wam jako grupie i każdemu z osobna za to jaki klimat stworzyliście, za to, że staraliście się być w 100%-ach skupieni na tym, co robimy nawet jeśli niektórym doskwierały jakieś kontuzje albo inne "cosie"... :) A najbardziej dziękuję za te 2 ostatnie dni z wyżej wspomnianą moją "schizową" choreografią, bo to, co się działo na tych zajęciach przerosło moje oczekiwania...

Tak jak już mówiłam osobom, które o to pytały, zastanawiałam się tam naprawdę długo czy z Wami to robić czy może jednak lepiej nie, ponieważ to trudna choreografia, szczególnie ze względu na ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie, w dodatku jest to dla mnie coś bardzo osobistego, a potem staje się takie także dla osób, które to tańczą. Ale teraz tak bardzo się cieszę, że ostatecznie zdecydowałam się to zrobić, że nawet sobie nie wyobrażacie... Niesamowicie było patrzeć, jak każde z Was interpretuje ten układ na własny sposób, czasami miałam ciary widząc ile z siebie wyrzucacie podczas tańca...

Cieszę się, że ten, kto tego potrzebował, nie musiał na tych zajęciach, szczególnie pierwszego dnia, wstydzić się łez i bać się otworzyć, to było dla mnie mega ważne, żebyście sobie na to pozwolili, jeśli ktoś miał taką potrzebę. Dziękuję za tą magię na zajęciach oraz za to, że później chcieliście jeszcze to tańczyć jako moja show group, to dla mnie bardzo wiele znaczy, mam nadzieję, że to wiecie...<3


Dziękuję po prostu za wszystko, za wszystkie uśmiechy, za głupawki stołówkowe, za trenowanie z Wami Waszych układów po nocach, za każdą przegadaną minutę (i za zaufanie!), za absurdalne wyprawy do sklepu (zwłaszcza tę, z której wróciłam cała zlana deszczem niczym miss mokrego podkoszulka;), za męskie interpretacja najbardziej kobiecych rzeczy w reggaetonie;), za to, że po prostu teraz nie umiem się odnaleźć bez Was wszystkich!!

Powtórzę jeszcze raz - macie piękne serducha i cudownie, że mogłam Was wszystkich poznać! I pamiętajcie, że gdybyście cokolwiek potrzebowali albo po prostu chcieli wpaść na chwilę, to jestem w URBANIE, jestem na FB - odzywajcie się śmiało :* Całej mojej ukochanej "Kadrze", to nawet nie wiem jak i za co najbardziej dziękować... ja po prostu nie zapomnę tych dni nigdy i cieszę się, że jesteście w moim życiu...

Całuję bardzo, bardzo mocno, Pa'ti.

 

Wkrótce Aga i Kamil...

 

Poniżej pierwsze zdjęcia, resztę będziemy dodawać sukcesywnie (oj, sporooo tego jest...):